czwartek, 2 maja 2013

Ciekawski George - recenzja

Dla kogo: dla wszystkich
Kto zrobił: Imagine Entertainment A. Film A/S
Motyw przewodni: przyjaźń, zwierzęta
Rok produkcji: 2006


Ciekawski George (Curious George) to animacja zrealizowana na podstawie serii książek dla dzieci autorstwa małżeństwa Rey. Równocześnie z filmem pełnometrażowym powstała odcinkowa seria przygód George’a przeznaczona dla widzów w wieku przedszkolnym. W Polsce film, bo o nim będzie tutaj mowa, nie trafił do kin i został od razu wydany na dvd.

Zwykle w recenzji ocenę umieszczam na końcu, ale tutaj muszę zmienić ten zwyczaj. Bajka jest rewelacyjna i ostrzegam, że tekst nie będzie obiektywny – przygotujcie się na strumień pochwał.


Historia opowiada o pierwszym spotkaniu George’a – małpki o niezaspokojonym głodzie przygód i Teda – mężczyzny w żółtym kapeluszu, o nieco fajtłapowatym charakterze. I właśnie dwoje głównych bohaterów, wokół których zbudowana jest fabuła stanowi o sile tej produkcji. Na początku trzeba zaznaczyć, że animatorzy i rysownicy odwalili kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o George’a, który jak każda zresztą małpa, nie mówi, a porozumiewa się piskami i podobnymi małpimi dźwiękami. Głównie jednak nasz człekokształtny bohater wyraża swoje emocje twarzą i robi to doskonale – kiedy się cieszy, jest smutny, zaintrygowany – odbieramy te emocje od razu. Ryzykowne to zagranie stworzyć głównego bohatera porozumiewającego się w innym języku, ale tutaj wyszło znakomicie – ja George’a kupuję w całości. Jest słodki, sympatyczny i zdecydowanie ciekawski.

Ted z kolei to pracownik muzeum, które niestety radzi sobie coraz słabiej w obecnych czasach. Mężczyzna dostaje jednak szansę znalezienia tajemniczego sanktuarium Zagawy, które ma być główną atrakcją i nadzieją na uratowanie swojego miejsca pracy. Ted jest też głównym źródłem śmiechu w ciągu 86 minut przygód George’a. Will Ferrell, użyczający mu głosu, zasłużył na Oscara, rękę księżniczki i kufer pełen złota, do podziału z animatorami i scenarzystami odpowiedzialnymi za ciamajdowatą postać mężczyzny w żółtym kapeluszu. Nie przypominam już sobie kiedy ostatnio tak często wybuchałem na głos śmiechem patrząc w ekran. W bajce jest mój ulubiony rodzaj humoru – nie zawierający odniesień do popkultury, czy puszczający nieustannie oko do widza – po prostu oparty na zabawnych sytuacjach i charakterach. Pisząc o postaciach należy jeszcze wspomnieć o drugoplanowych bohaterach – Maggie, Clovis, Ivan, pan Bloomsberry – wszyscy zostali napisani co najmniej poprawnie, a para włoskich sprzedawców z fałszywym australijskim akcentem, choć pojawia się na chwilę, na długo zapada w pamięć.


Fabuła, choć prosta, jest skonstruowana bardzo pomysłowo i mimo tego, że można się domyślać jak historia się zakończy, zaskakuje detalami i naprawdę wciąga. Jak na historię przeznaczoną dla dzieci jest przemyślana i spójna. Myślę, że jest to rzadki okaz filmu naprawdę familijnego -  czyli takiego, w którym dzieci i dorośli śledzą te same wątki i śmieją się w tych samych momentach.

Muzyka to kolejny element, który zasługuje na wyróżnienie – dobrana jest bardzo dobrze, pogłębia nastrój, jednocześnie nie przeszkadzając zbytnio w odbiorze filmu. A ścieżka dźwiękowa skomponowana specjalnie na potrzeby filmu przez Jacka Johnsona cudownie wpasowuje się w klimat swoimi prostymi, gitarowymi brzmieniami i spokojnym głosem artysty. Myślę, że jeszcze przez długi czas będę się zasłuchiwał co jakiś czas w piosenkach hawajskiego muzyka.
 
Oprawa wizualna może nie powala na kolana, tła są rysowane dość prosto, nie zalewają nas masą szczegółów, do czego przyzwyczaiły wysokobudżetowe hity. Jednak przyjemne dla oka, pastelowe kolory tworzą ciepły klimat, który powinien trafić w gust najmłodszych odbiorców. Całość jest spójna i ma swój styl, który moim zdaniem fajnie pasuje do opowieści o przygodach małej małpki w wielkim mieście.

Jednym z zarzutów, na jaki można się natknąć przeglądając recenzje Ciekawskiego Goerge’a jest to, że dojrzały widz nie znajdzie zbyt wiele dla siebie w tej animacji. Ja odpowiem na to tak – bajka jest kierowana przede wszystkim do młodych widzów i nie próbuje przemycać żartów, czy nawet wątków typowo dla dorosłych (ok, może relacja Teda i Maggie jest małym wyjątkiem). Jest to opowieść szczera i prosta, ale nie banalna, i jeśli macie w sobie trochę dziecka, to nie wyobrażam sobie, żebyście czas spędzony na oglądaniu przygód George’a uznali za stracony.

Ja wystawiam najwyższą ocenę, częściowo dlatego, że po obejrzeniu tak wielu animacji nie spodziewałem się jeszcze trafić na taką perełkę. Dla mnie, mimo średnio-dobrych (69% na rottentomatoes.com) recenzji, jest to produkcja najlepsza w swoim gatunku i trafia do mojej listy top 10 bajek wszechczasów.  

-tlen


Z pewnością mogłabym podpisać się pod poprzednią opinią, a właściwie to ciężko mi coś do niej dodać. Bajka jest po prostu genialna. To zdecydowanie jedna z najlepszych animacji jakie kiedykolwiek obejrzałam, z pewnością także i u mnie znalazłaby się w rankingu top 10.

Dawno nie natknęłam się na żadną bajkę, która aż tak by mnie rozśmieszyła. Najbardziej komicznym elementem jest sama fajtłapowata postać Teda oraz nieporozumienia, do których dochodzi w jego relacjach ze współpracownikami. Jest to inny rodzaj humoru niż spotykany często we współczesnych animacjach w stylu Shreka, w których czasami można natknąć się na lekko ordynarne lub niezrozumiałe dla młodszych widzów podteksty. 

Moim zdaniem film zasługuje na uwagę odbiorców w każdym wieku. Najmłodsze dzieci znajdą w nim ciekawą historię o dużych walorach edukacyjnych, starsi widzowie dodatkowo porządnie się uśmieją.
Moja ocena to 6/6.

 -tlenka


Ocena końcowa: 6/6 

Plusy: 
- humor
- wciągająca fabuła 
- ciekawi bohaterowie