niedziela, 28 grudnia 2014

Na marginesie #2 - Co obejrzeć w 2015 roku? Ważniejsze premiery pierwszego kwartału.





Styczeń 2015 – Pingwiny z Madagaskaru

Skipper, Kowalski, Rico, Szeregowy. Z tą czwórką pierwszy raz spotkaliśmy się w pierwszej części Madagaskaru. Od tego czasu pingwiny doczekały się trzech sezonów własnego serialu oraz pojawiały się w każdej części przygód zwierząt z nowojorskiego zoo. Sam przyznam, że bardzo lubię wspomniany serial a postacie takie jak król Julian z pewnością zapadają w pamięć. Pozostaje pytanie czy w formie pełnometrażowej szalone tempo akcji i masa żartów wystarczą aby przykuć do ekranu. W naszych kinach Pingwiny ukażą się z trzymiesięcznym opóźnieniem, więc przynajmniej można sobie poczytać recenzje na zagranicznych portalach. 




Luty 2015 – Baranek Shaun

Większość z nas chyba kojarzy Baranka Shauna – bohatera krótkich, siedmiominutowych animacji skierowanych do młodszych widzów. W każdym odcinku sympatyczny i bystry Shaun wraz z przyjaciółmi próbują trochę rozruszać niezbyt ciekawe życie na farmie. Zwykle sytuacja wymyka się spod kontroli i bohaterowie wspólnie starają się odkręcić powstały bałagan. Bajka cechuje się poklatkową animacją oraz plastelinową kreacją świata (charakterystyczną dla twórców odpowiedzialnych za Uciekające Kurczaki, a także serię przygód Wallace’a i Gromita). Spora dawka humoru sprawia, że Shaun bawi nie tylko najmłodszych widzów.





Luty 2015 – Spongebob: na suchym lądzie

Spongebob jest chyba najbardziej rozpoznawalną marką Nickelodeona. Przygody gąbczastego bohatera mogliśmy śledzić przez dziewięć sezonów przeplecionych filmem pełnometrażowym. Szczerze przyznam, że nie jestem fanem franczyzy i nie bardzo interesowały mnie przygody żółtego, kanciastego bohatera, mimo kilku podejść. Obawiam się, że drugi film może nie mieć wiele do zaoferowania dojrzalszemu widzowi, chociaż chciałbym się mylić. Oby tylko nie okazało się, że Nick próbuje wycisnąć markę jak, nomen omen, gąbkę.  




Kwiecień 2015 – Dom

Miło, że Dreamworks co jakiś czas wypuszcza jakąś świeżą animację, zamiast produkować kolejne części swoich największych hitów. Tym razem poznamy przygody niezdarnego kosmity i o imieniu Oh, który uciekając przed swoimi pobratymcami trafia na Ziemię. Tutaj spotyka sprytną dziewczynkę o imieniu Tip, dzięki która również uniknęła pojmania przez najeźdźców. Niewątpliwą zaletą oryginalnej wersji jest obsada: Rihanna i Jim Parsons w głównych rolach a do tego Steve Martin i Jennifer Lopez. Czy Dom będzie czymś więcej niż tylko standardowo-dobra animacją studia z Kalifornii? Przekonamy się już wiosną.

-tlen

środa, 17 grudnia 2014

Balto II: Wilcza wyprawa (Wolf Quest) - recenzja

Dla kogo: dla wszystkich
Kto zrobił: Universal
Motyw przewodni: rodzina, zwierzęta, poszukiwanie własnej tożsamości
Rok produkcji: 2002
W jednym zdaniu: Niestety nie dorasta do pięt poprzednikowi, kolejny przypadek "choroby sequela".


Wilcza wyprawa jest kontynuacją filmu Balto powstałego w 1995 roku. Jednak tym, co łączy obie animacje są jedynie niektórzy bohaterowie. Klimat opowieści uległ znacznej zmianie. Czy wobec tego warto ją zobaczyć?

Balto i Jenna zostali rodzicami kilku szczeniąt. Wszystkie wyglądają jak ich mama poza jedną z córek - Szarką. Przypomina ona wilka w jeszcze większym stopniu niż Balto, zarówno z wyglądu, jak i z zachowania. Kiedy rozpoczynają się poszukiwania nowego domu nikt nie ma ochoty przygarnąć Szarki, podczas gdy całe jej rodzeństwo z łatwością znajduje właścicieli. Początkowo nie jest świadoma swojego wilczego pochodzenia, jednak pewna sytuacja zmusza Balto do wyjawienia prawdy, co skłania jego córkę do ucieczki.


Tak jak już wspomniałam, atmosfera uległa znacznej odmianie w porównaniu do poprzedniego filmu. Powiedziałabym wręcz że to zupełnie inna bajka. W porównaniu do pierwszej części w drugiej pojawia się nadmiar delikatnych motywów fantastycznych, mieszających świat rzeczywisty ze snami i instynkt z nieuzasadnionym przeczuciem. Czasami trudno się zorientować, co w zamyśle autorów miało być jedynie marzeniem sennym, a co zaistniałym w przedstawionym świecie wydarzeniem. To wywołuje lekki zamęt, moim zdaniem niepotrzebny. Spośród starych bohaterów w bajce spotkamy Balto, Jennę, Borysa i dwa niedźwiedzie polarne. Tym razem rola ludzi została ograniczona do minimum.

Mimo upływu siedmiu lat jakość animacji znacznie się nie poprawiła. Od strony audiowizualnej bajka niczym nie wyróżnia się na tle innych.


Nie wydaje mi się, żeby fabuła była w pełni logiczna. Brakowało mi motywów postępowania bohaterów i odnoszę wrażenie, że niektórzy potrafili nagle bez przyczyny zmieniać zdanie. Dodatkowo przez pierwszych kilkanaście minut nieco się nudziłam. W tematyce nie ma nic wyjątkowego - podobnie jak w większości bajek druga część dotyczy relacji rodzinnych. Również zakończenie było dla mnie niesatysfakcjonujące - moim zdaniem charakter i zdolności Szarki nie współgrały z jej ostateczną decyzją.

Podsumowując, Balto II może nie spełnić oczekiwań wielbicieli pierwszej części, a pewnie bardziej przypadnie do gustu tym, którzy lubią przenikanie się rzeczywistości z subtelnymi elementami fantastycznymi i którym nie przeszkadzają drobne niedopowiedzenia. Mimo wad Wilczą wyprawę wciąż warto obejrzeć, ale zdecydowanie zasługuje ona na niższą ocenę niż prequel.

- tlenka

Ocena końcowa: 3+/6

Plusy:
- obecność starych bohaterów, a zwłaszcza gąsiora i niedźwiedzi polarnych

Minusy:
- standardowy jak na kontynuację temat
- fabuła nie jest do końca logiczna i często nie wiadomo, co dzieje się naprawdę, a co jest tylko iluzją

Podobne animacje:

Zakochany kundel II
101 Dalmatyńczyków II

sobota, 13 grudnia 2014

Wielka Szóstka (Big Hero 6) - recenzja

Dla kogo: dla wszystkich
Kto zrobił: Walt Disney Pictures
Motyw przewodni: superbohaterowie, wynalazki, przyjaźń
Rok produkcji: 2014


W Wielkiej Szóstce Disney podąża za dającym się już od jakiegoś czasu zaobserwować zjawiskiem wybierania na bohaterów opowieści nerdów, geeków i innych dziwaków. Nie ma w tym jednak nic nadzwyczajnego – wszak wielu z nas ma w sobie pierwiastek kujona. W produkcjach serwowanych do młodszych widzów dość często przewijały się podobne motywy, jednak w Wielkiej Szóstce Disney odświeża nieco tę konwencję. Nie znajdziemy tu więc typowej historii, w której niedoceniany i niepozorny dzieciak ratuje świat swoim rewolucyjnym wynalazkiem. Wręcz przeciwnie – kiedy poznajemy głównego bohatera, Hiro Hamadę, wykorzystuje on swój talent w dziedzinie inżynierii do zgarniania gotówki za wygrane w walkach robotów. Niesfornym młodzieńcem opiekuje się lekko neurotyczna ciotka i starszy brat, zawsze skory do pomocy, gdy Hiro pakuje się w tarapaty.


Muszę przyznać, że przed seansem dość słabo odrobiłem swoją pracę domową i poza informacjami z krótkiego trailera nie wiedziałem nic o filmie. Efektem tego było lekkie zdezorientowanie, jakie poczułem w trakcie poznawania fabuły Szóstki. Mamy więc niepokornego Hiro, który rozmienia swój talent na drobne w hazardowych zabawach z botami. Sytuacja ulega zmianie, kiedy starszy brat, Tadashi, pokazuje mu swój projekt na politechnice – robota medycznego o imieniu Baymax. Hiro poznaje tam też grupkę nieco ekscentrycznych przyjaciół Tadashiego i od tego momentu jego marzeniem jest za wszelką cenę zostać studentem na wymarzonej uczelni. Początek historii nie zwiastuje zatem, że nieuchronnie zmienia się ona w opowieść o superbohaterach. Czy jest to jednak wada? Cóż, to oczywiście zależy od osobistych odczuć. Z całą pewnością, jest to dość oryginalne podejście, gdzie bohaterowie nie są od początku obdarzeni mocą, ani nie zdobywają jej, lecz sami, śrubka po śrubce, ją „konstruują”. Wyczuwalna jest natomiast zmiana ciężaru opowieści, która nie każdemu może odpowiadać. Takie refleksje na pewno nie wpadną nam jednak do głowy w trakcie seansu, bo akcja w Szóstce pędzi naprawdę szybko i mimo, że pojawia się kilka momentów budujących charakter bohaterów, ciężko oderwać wzrok od ekranu. Należą się tutaj duże pochwały za doskonałą reżyserię – wszak niełatwo zapanować nad takim pędzącym rollercoasterem, jakim jest Big Hero 6, a twórcom udało się to bardzo dobrze. Historia porusza też sporo wątków różnego kalibru i z każdym radzi sobie świetnie, co jest zasługą spójnego i dobrze przemyślanego scenariusza.


Akcja Szóstki rozgrywa się w futurystycznym mieście San Fransokyo, które łączy w sobie elementy dobrze znanych nam metropolii leżących w Kalifornii i na wyspie Honsiu. Już jedna z pierwszych scen przenosząca nas w ciasne zaułki, gdzie odbywają się walki robotów, prezentuje nam rewelacyjny klimat miasta, które jak przystało na mieszankę Ameryki i Dalekiego Wschodu ma wiele oblicz. Właściwie to nie obraziłbym się, gdyby powstał serial animowany w świecie Big Hero 6, tylko po to, żebym mógł nacieszyć oczy widokami San Fransokyo. Reszta oprawy graficznej również stoi na wysokim poziomie, co widać zwłaszcza w scenach akcji. Całość uzupełnia świetnie dopasowana pulsująca, elektroniczna muzyka, przywodząca trochę na myśl komputerową serię Wipeout.

Czy Wielka Szóstka ma zatem wszystko, czego trzeba, aby rzutem na taśmę stać się hitem 2014 roku? I tak i nie. To znaczy tak, ale dla mnie brakuje tu trochę tej małej magicznej iskierki. Najlepiej jednak przekonać się samemu, bo w najgorszym wypadku dostajemy bardzo dobrą i nieszablonową bajkę, po obejrzeniu której Twoje dziecko na pewno będzie chciało dostać się na politechnikę.

-tlen

Ocena końcowa: 5/6

Plusy:
- oryginalna historia i bohaterowie
- ostra jazda bez trzymanki
- muzyka
- klimat
- mądry morał opowieści

Minusy:
- dla niektórych mieszanka może być zbyt różnorodna
- nieco kwaśne teksty (ale to może być wina tłumaczenia)

Podobne animacje:
Iniemamocni
Pan Peabody i Sherman

środa, 10 grudnia 2014

Rio 2 - recenzja

Dla kogo: dla wszystkich, zwłaszcza miłośników egzotyki i ptaków
Kto zrobił: Blue Sky Studios
Motyw przewodni: rodzina, przełamywanie uprzedzeń, ptaki, ekologia
Rok produkcji: 2014


Po trzech latach przerwy historia błękitnej, udomowionej papugi, która porzuciła wygodne życie wyruszając do Brazylii, doczekała się kontynuacji. Choć klimat i tematyka bajki stały się mniej oryginalne niż w pierwszej części, wciąż stanowi ona pozycję wartą obejrzenia.

Mimo że Blu mieszka teraz w Amazonii i założył rodzinę, wciąż jest blisko swoich właścicieli i trudno mu całkowicie obyć się bez technologicznych nowinek. Julia marzy o bardziej „dzikim” życiu i martwi się, że trójka ich dzieci przyzwyczai się do zależności od ludzkich wynalazków, które tata ciągle im demonstruje. Namawia bardzo sceptycznie nastawionego głównego bohatera na wyprawę w głąb dżungli, gdzie przez przypadek spotyka swoją rodzinę. Wyposażonemu w nowoczesne gadżety Blu trudno wkupić się w nowe towarzystwo. W ślad papug ruszają Linda i Tulio, odkrywając nieznane dotąd siedlisko ary modrej.


Akcja prawie nie rozgrywa się już w Rio, co skutkuje zmianą klimatu animacji. Brazylijskie miasto zostało zastąpione przez amazońską dżunglę. Jednak resztki dawnego charakteru zostają zachowane za sprawą przyjaciół Blu – Nico i Pedro, poszukujących talentów wokalnych w miejscu zamieszkania rodziny Julii. Spośród starych znajomych powraca też kakadu Nigel, ponownie próbując uprzykrzyć życie bohaterom.

Głównym problemem, jaki porusza bajka, są relacje rodzinne. Ojciec Julii początkowo nie akceptuje Blu, który nie potrafi odnaleźć się w nowym miejscu, i wbrew poglądom swojego zięcia uznaje wszystkich ludzi za złych. Oboje muszą dostrzec przesadę w swoich poglądach i zmienić swoje zachowanie. Jednym słowem temat i morał są oklepane, choć zaserwowane w dobrym stylu. Ponownie każda postać, a zwłaszcza dzieci Blu, jest wyrazista i łatwo zapada w pamięć.


Nowym aspektem są także akcenty ekologiczne. Siedlisku papug grozi zniszczenie, czemu muszą stawić czoła bohaterowie. W istotny sposób wiąże się to ze stosunkiem papug do ludzi.

Wszystkie wątki są w zgrabny sposób ze sobą splecione, tworząc spójną całość z interesującą fabułą. Choć druga odsłona jest nieco gorsza od poprzedniej, niewątpliwie należy ją obejrzeć jeśli jest się fanem pierwszej części Rio.

- tlenka


Ocena końcowa: 4/6

Plusy:
- lepszy morał niż w pierwszej części
- humor

Minusy:
- porusza standardowe dla prawie każdej  bajki problemy

Podobne animacje:
Rio
Zambezia
Kumba