wtorek, 29 września 2015

Wilcze dzieci (Wolf children, Okami Kodomo no Ame to Yuki) - recenzja

Dla kogo: dla nieco starszych widzów
Kto zrobił: Madhouse
Motyw przewodni: macierzyństwo, dorastanie, poszukiwanie siebie, rodzina, tolerancja
Rok produkcji: 2012
W jednym zdaniu: Piękna, dojrzała historia w stylu Ghibli.


Wbrew tytułowi i pierwszemu wrażeniu, Wilcze dzieci to opowieść głównie o dorastaniu i samotnym macierzyństwie. Film bardzo pozytywnie wyróżnia się w swoim gatunku i śmiało mogę polecić go widzom w każdym wieku poza małymi dziećmi, a nawet określiłabym go jako jedną z pozycji obowiązkowych wśród anime.

Dziewiętnastoletnia studentka Hana zakochuje się w chłopaku spotykanym na wykładach. Kiedy oboje stają się sobie bliscy ukochany wyznaje jej, że jest wilkołakiem. Dziewczyna akceptuje jego naturę i wkrótce oboje zostają rodzicami dwójki dzieci – Yuki i Ame. Gdy ich córka ma zaledwie kilka lat, a syn jeszcze raczkuje, ojciec niespodziewanie umiera. Hana, stawiając na pierwszym miejscu dobro dzieci, wyjeżdża na wieś próbując od nowa ułożyć sobie życie.


Zasiadając przed ekranem nie nastawiałam się na nic wyjątkowego. Screeny i krótkie opisy fabuły wywołują wrażenie, jakby było to kolejne typowe anime, podczas gdy większość produkcji z tego gatunku wydaje mi się zbyt dziwnych by dobrze mi się je oglądało. Na szczęście seans przyniósł pozytywne rozczarowanie. Kilka początkowych minut rzeczywiście nie wyglądało obiecująco, jednak później animacja przerodziła się w ciekawą, mądrą opowieść. W przeciwieństwie do większości anime rozwoju przedstawionej historii nie określiłabym jako infantylnego. Wilcze dzieci z pewnością zaliczyłam do jednych z moich ulubionych pełnometrażowych anime. Akcja toczy się spokojnie, jednocześnie ani na chwilę nie wywołując u odbiorcy uczucia nudy. Opowieść urozmaicona jest narracją jednego z dorosłych już tytułowych wilczych dzieci.

Głównym tematem poruszanym w filmie jest macierzyństwo, dorastanie i poszukiwanie siebie. Hana musi uporać się nie tylko z problemami typowymi dla samotnej matki, ale także związanymi z wilczą naturą syna i córki – dzieci  dziedziczą po ojcu zdolność do przemiany w wilki. Jako  kilkulatki zupełnie nie panują nad swoimi umiejętnościami, co niejednokrotnie przysparza kłopotów ich matce, która wszystkiemu stawia czoła sama nie mogąc nawet nikogo poprosić o radę. Dorastając Ame i Yuki zmagają się z decyzją, czy lepiej czują się w skórze wilka, czy jako ludzie, co jest równie trudne zarówno dla nich jak i dla Hany. Wiele poruszanych problemów sprawia wrażenie wyjętych z rzeczywistego świata i jedynie zabarwionych fikcyjnymi elementami.


Anime nie nadaje się dla małych dzieci, ale mimo poruszanego tematu nie odniosłam wrażenia, jakby film był przytłaczający. Dzięki sile swojego charakteru Hana wywołuje u widza raczej podziw niż współczucie, co wcale nie oznacza, że nie tęskni za swoim ukochanym. Dodatkowo mali Ame i Yuki często przechodzą metamorfozę w dość nieoczekiwanych i niezbyt odpowiednich momentach, co niejednokrotnie prowadzi do zabawnych, nieco absurdalnych sytuacji.

Brakowało mi pełnego wyjaśnienia okoliczności śmierci ojca wilkołaka, przedstawionej moim zdaniem w zbyt dużym uproszczeniu. Dalsza część animacji okazała się jednak na tyle interesująca, że choć zazwyczaj niedopowiedzenia znacząco wpływają na mój odbiór filmu, to w tym przypadku szybko przestałam myśleć o moim negatywnym wrażeniu.

Podsumowując, Wilcze dzieci z pewnością umieściłabym w czołówkach rankingów anime. Twórcom filmu udało się w ciekawy i dość nietypowy sposób przekazać historię dotyczącą istotnych problemów. Zadowoleni będą nie tylko fani japońskich animacji. 

- tlenka


Ocena końcowa: 5/6

Plusy:
- mądra, emocjonalna historia
- oryginalność
- interesująca fabuła
- opowieść o rzeczywistych problemach osadzona w fikcyjnym świecie

Minusy:
- nie każdemu może przypaść do gustu spokojny klimat animacji
- na początku filmu pojawia się kilka niedopowiedzeń

Podobne animacje
Clannad: After Story (serial)

poniedziałek, 14 września 2015

Na marginesie #5 - Niedoceniane animacje

Najlepsze animacje nie zawsze pojawiają się w czołówkach rankingów, a czasami wręcz sugerowanie się pozycjami na popularnych portalach może odstraszyć od potencjalnego widza od nie tylko dobrych, ale i nawet wybitnych pozycji. Wśród właśnie takich niedocenianych filmów wybrałam pięć perełek – mało znanych i/lub takich, które moim zdaniem otrzymują zazwyczaj zbyt niskie oceny. Lista może być subiektywna, ale mam nadzieję, że przyda się zwłaszcza osobom, które czołówki rankingów mają już „zaliczone”.

1. Paranorman


Mądra bajka z morałem, grupą zombie i duchami w roli głównej? Brzmi nieprawdopodobnie, jednak taką koncepcję z dużym powodzeniem udało się zrealizować w Paranormanie. Tytułowy Norman posiada wyjątkowy dar niczym z Szóstego zmysłu – potrafi widzieć i rozmawiać ze zmarłymi. Jego umiejętności niejednokrotnie bywają przyczyną kłopotów w relacjach z rówieśnikami, ale wkrótce sprawy w mieście przybierają taki obrót, że jedynie on może uratować sytuację. Nie będę się dalej rozwodzić nad fabułą i zdradzać szczegółów, ale powiem tylko, że opowieść zawiera jedno z najbardziej pouczających zakończeń jakie widziałam w bajkach. Do tego pojawiają się także drobne smaczki humorystyczne.

Co może być powodem, dla którego animacja nie podbiła czołówek rankingów? Najbardziej prawdopodobną przyczyną wydaje mi się to, że mimo wyraźnego przesłania jakie ze sobą niesie, animacja nie jest skierowana do każdego małego widza, co nie jest do końca brane pod uwagę przez rodziców przy doborze repertuaru. Sami byliśmy świadkami, jak kilka osób z najmłodszymi lub bardziej wrażliwymi dziećmi wychodziło z kina w trakcie seansu. Moim zdaniem to jednak wcale nie powinno umniejszać wartości animacji. 


2. Piraci


Piratów mogłabym polecić jako jedną z najlepszych animowanych komedii jaką zdarzyło mi się obejrzeć. Kapitan piracki wraz ze wierną załogą nie odnoszą zbyt dużych sukcesów próbując napadać na inne statki. Mimo to bohater decyduje się na start w konkursie o tytuł Pirata Roku. Nadzieja na wygraną pojawia się, gdy trafia na pokład ekspedycji naukowej prowadzonej przez Karola Darwina. W filmie nie sposób zliczyć żartów i absurdalnych sytuacji, wynikających głównie z niezdarności Kapitana. Wiele postaci, takich jak wspomniany już Darwin czy nienawidząca wszelkiego piractwa królowa Anglii zostało tutaj z powodzeniem sparodiowanych.

Co może być powodem, dla którego animacja nie podbiła czołówek rankingów? Sądzę że aby zrozumieć skąd wynikają niskie oceny wystarczy spojrzeć na plakat i tytuł. Moim zdaniem pasowałyby one raczej do animacji skierowanej typowo dla dzieci niż do zdolnej rozbawić także i starszego widza. Wielu osobom, którym zapewne Piraci przypadliby do gustu, pewnie nawet nie przemknęła przez głowę myśl by ich obejrzeć.


3. Ciekawski George (pełnometrażowy)


Bajka opowiada o spotkaniu George’a – małej, wyjątkowo ciekawskiej małpki oraz niezbyt zaradnego pracownika muzeum w żółtym kapeluszu Teda, który dostaje zadanie znalezienia tajemniczego sanktuarium. Interesująca, wzbogacona wieloma żartami fabuła sprawia, że animacji trudno nie zaliczyć do wybitnych. Humor opiera się nie na niezrozumiałych dla młodszych widzów podtekstach, ale głównie na charakterach postaci i zabawnych sytuacjach i doceni go odbiorca w każdym wieku. Obie główne postaci skonstruowane są fenomenalnie, a zwłaszcza należałoby podkreślić tutaj dopracowaną mimikę i dźwięki wydawane przez małpkę.

Co może być powodem, dla którego animacja nie podbiła czołówek rankingów? Ciężko powiedzieć – być może większość komputerowo animowanych bajek z ostatnich lat wydaje się wizualnie ładniejsza niż produkcja o tradycyjnej kresce? Poza tym mimo, że przy Ciekawskim George’u doskonale bawić się będą widzowie w każdym wieku, to bajka skierowana jest w największym stopniu do dzieci.


4. Potwór w Paryżu


W jednym z paryskich laboratoriów Emil i Raoul przypadkowo zmieniają pchłę w dwumetrowego potwora, nabawiając się równocześnie kłopotów. Z pozoru straszne monstrum okazuje się jednak niegroźne, a na dodatek wyjątkowo uzdolnione muzycznie. Jak łatwo zgadnąć wygląd okazuje się przeszkodą do jego kariery, którą dodatkowo utrudnia prowadzone w sprawie incydentu śledztwo. W filmie pojawia się delikatny wątek romantyczny z nieśmiałym Emilem i popularną, pomagającą pchle śpiewaczką w roli głównej. Oryginalna historia z morałem, nieco rodem z Pięknej i Bestii. Poza interesującą fabułą, na uwagę zasługuje wspaniała ścieżka dźwiękowa.

Co może być powodem, dla którego animacja nie podbiła czołówek rankingów? Potwora w Paryżu wyprodukowało małe, francuskie studio, zdecydowanie cieszące się mniejszą sławą niż na przykład Pixar czy Disney. Ze względu na to animacja jest mało znana, przez co trudno jej podbić czołówki rankingów.

5. O dziewczynie skaczącej przez czas


Tutaj różnica nie jest aż tak rażąca jak w przypadku poprzednich animacji, jednak wbrew miejscom jakie zajmuje w większości rankingów, oscylujących w końcówce drugiej dziesiątki, film powinien moim zdaniem znaleźć się co najmniej w top 5 najlepszych anime. Pewnego dnia siedemnastoletnia Makoto zyskuje umiejętność cofania się w czasie. Początkowo wykorzystuje ją lekkomyślnie, ale z czasem przekonuje się, że próby naprawiania swoich dawnych błędów nie zawsze okazują się tak udane jak jej się wydaje. Z czasem sytuacja wymyka się dziewczynie spod kontroli. Główną zaletą animacji jest interesująca akcja z wartościowym przesłaniem, szczegółowymi krajobrazami w tle i odrobiną humoru.

Co może być powodem, dla którego animacja nie podbiła czołówek rankingów? Sporo osób, jakie lubią oglądać animacje, nie przepada za anime. Być może pomijają w swoim repertuarze O dziewczynie skaczącej przez czas, nie spodziewając się że mogłoby przypaść im do gustu? Film wydaje się pozbawiony wielu elementów charakterystycznych dla swojego gatunku, takich jak na przykład fantastyczne bóstwa lub stworzenia, więc z kolei fani typowego anime mogą wyżej cenić inne produkcje.

- tlenka

poniedziałek, 7 września 2015

Fru! (Yellowbird) - recenzja

Dla kogo: dla wszystkich
Kto zrobił: TeamTO
Motyw przewodni: zwierzęta, podróż
Rok produkcji: 2014
W jednym zdaniu: Nie tak źle jak mówią rankingi.


Głównym bohaterem Fru, tak jak wskazuje na to angielski tytuł (Yellowbird), jest żółty, wyjątkowo strachliwy ptak. Osadzona w klimacie przypominającym Zambezię fabuła opowiada o jego przygodach podczas wylotu do Afryki. Mimo że tytuł nie podbił czołówek rankingów, bajka wcale nie okazuje się zła.

Główny bohater nie posiada zbyt wielu skrzydlatych przyjaciół. Najwięcej czasu spędza z biedronką, która towarzyszyła mu już w chwili wyklucia z jajka i próbuje nauczyć go wszystkich umiejętności jakie są niezbędne do podróży na południe. W wyniku pewnego zbiegu okoliczności grupa niebieskich ptaków wędrownych pozostaje bez lidera, który mógłby poprowadzić je do Afryki. Biedronka, mając na celu dobro swojego kompana, w niezbyt odpowiedzialny sposób angażuje go w wyprawę. Żółty ptak przezwycięża strach przed nieznanym i decyduje się stanąć na czele stada. Później okazuje się, że wybór właściwego kierunku lotu wcale nie jest taki łatwy…


Mimo kilku istotnych wad bajka pozytywnie mnie zaskoczyła. Za dowód może posłuży choćby fakt, że przed seansem mając na uwadze znajdowane w sieci oceny filmu, planowałam przerwać oglądanie w połowie i dokończyć później, ale w rzeczywistości nie oderwałam się od ekranu. Mimo pojawiania się wielu motywów znanych już z innych animacji, fabuła potrafi wciągnąć. Szkoda trochę, że zdarzały się niedopracowane sceny, w których twórcy zbyt pobieżnie przeprowadzili widza przez akcję, jakby na siłę próbowali przyspieszyć jej bieg.


Bohaterowie animacji zostali wykreowani dość standardowo. Główny bohater panicznie boi się wszystkiego, włączając w to kontakty społeczne. Jego największą przyjaciółką zostaje córka przywódcy. Podróż rozwesela trójka małych rozrabiaków. Scenarzyści mogli nieco przesadzić z naiwnością stada, które pod tym względem chyba nie ma sobie równych wśród postaci z animacji. Nie licząc spoglądającego na sytuację trzeźwym okiem Karla, wszyscy ślepo podążają za żółtym ptakiem, zupełnie nie zwracając uwagi na krajobraz wokoło.

Największą wadą Fru jest brak wyraźnego morału. Wielu bohaterów nie zachowuje się odpowiedzialnie, a prym w tej dziedzinie wiedzie chyba biedronka. Koniec końców niektórym kłamstwa całkowicie uchodzą płazem. Oczywiście nie twierdzę, że członkowie ptasiego stada nie powinni wybaczyć sobie błędów, jednak trochę zbyt mały nacisk położono na negatywne konsekwencje egoistycznych działań. W kilku pierwszych minutach filmu przywódca niebieskich ptaków ulega pewnemu wypadkowi, którym najwrażliwsze dzieci mogą się przejąć.


Biorąc pod uwagę, że Fru nie jest produkcją żadnego wiodącego studia, strona wizualna wypada naprawdę nieźle. Dużą zasługę należy przypisać zmieniającym się krajobrazom, na tle których szybują skrzydlaci bohaterowie. Kreska cechuje się własnym, wyróżniającym się na tle innych animacji stylem. Od strony muzycznej bywa już gorzej i niekiedy miałam wrażenie, że ścieżka dźwiękowa nie budowała nastroju adekwatnego do akcji na ekranie. Napotkałam na wiele negatywnych opinii o polskim dubbingu i tłumaczeniu, jednak ja oglądałam bajkę w angielskiej wersji językowej, więc trudno mi się do nich ustosunkować. Mogę jedynie zapewnić, że po seansie nie mam podobnych odczuć.

Podsumowując, w animacji widać liczne niedociągnięcia, ale nie są one na tyle rażące by określić ją jako kiepską bajkę. Gdyby nieco inaczej zrealizować podobny scenariusz, Fru mogłoby okazać się nawet ponadprzeciętnym filmem. Polecam obejrzeć, ale bez wygórowanych oczekiwań.

- tlenka


Ocena końcowa: 4-/6

Plusy:
- dość ciekawa fabuła
- kilka śmiesznych momentów
- krajobrazy z lotu ptaka

Minusy:
- niektóre sceny wydają się niedopracowane
- brak wyraźnego morału
- dość standardowi jak na bajkę bohaterowie

Podobne animacje
Zambezia
Kumba