czwartek, 11 kwietnia 2013

Strażnicy marzeń - recenzja

Dla kogo: dla wszystkich
Kto zrobił: Dreamworks
Motyw przewodni: święta
Rok produkcji: 2012



 

Strażnicy marzeń (Rise of the Guardians) zostali w naszym kraju potraktowani dość dziwnie. Otóż jest to produkcja około świąteczna i w tym okresie miała swoja światową premierę. W moim kinie można było animację obejrzeć gdzieś w połowie lutego i choć zima w tym roku trzyma długo, to klimat bałwanków i ozdobionych okien dawno się ulotnił. Jak zatem wypada produkcja Dreamworks, mimo upłynięcia daty ważności?

Jack Frost, główny bohater opowieści, jest typem urwisa, który ma ponadnaturalne zdolności związane z zabawami na śniegu. Jack ma jednak pewien problem – nikt go nie widzi. Jego życie ma się zmienić, kiedy zostaje powołany do wstąpienia w szeregi strażników. Organizacja ta zrzesza między innymi świętego Mikołaja, królika wielkanocnego, czy wróżkę zębuszkę, którzy poza sezonem zajmują się ochrona świata przed ogólnie pojętym złem.  Historia jest całkiem ciekawa i wciąga od początku, ale później traci głębię i zostaje stłamszona akcją. Szkoda, bo dałoby się z tego poskładać piękną opowieść. 

Bohaterowie są za to zmajstrowani całkiem pomysłowo, Mikołaj, na przykład, potrafi dać w czapę, ale nie nadużywa przemocy i widać, że ma też swoją dobroduszną, mikołajową stronę. Podobnie przedstawiony jest wielkanocny królik, a dla kontrastu mamy kobiecą zębową wróżkę i delikatnego piaskowego ludka. Trochę blado wypada na tle postaci drugoplanowych sam Jack Mróz, który jest dość jednowymiarowy i przewidywalny. 

Jeśli chodzi o doznania audiowizualne to Dreamworks prezentuje swój stabilny, wysoki poziom. Animacja jest szczegółowa, pięknie i majestatycznie wyglądają sny w postaci piasku, również dynamiczne sceny prezentują się odpowiednio. Muzyka jest taka, jaka powinna być, nie zgrzyta, jednak brakuje trochę tej magicznej nutki, z wyjątkiem utworu Still Dream, który zasługuje na wyróżnienie.

Czy więc warto? Warto, bo jest to animacja, której właściwie nie można wiele zarzucić, może scenariusz nieco odstaje i nie poczułem tutaj tej magii, na którą zawsze czekam siedząc przed ekranem, ale to wciąż świetnie skonstruowana produkcja, potwierdzająca dobrą formę studia. Mała uwaga odnośnie publiczności - nie pokazywałbym tego filmu najmłodszym, lub szczególnie wrażliwym dzieciakom – pojawiają się elementy straszne i zdarza się, że ktoś czasem w łeb dostanie, dobrze mieć to na uwadze. 

Jeszcze jedno: myślę, że nie warto popełniać błędu polskiego dystrybutora i może lepiej poczekać do grudnia, kiedy spadnie śnieg, wypożyczyć film na blue-ray i cieszyć się klimatem zimy wtedy, kiedy jest na to czas.

Strażników oceniam na 4+ i polecam, bo to jedna z lepszych produkcji 2012 roku.

-tlen


Ze względu na to, że obie bajki zostały wyprodukowane w tym samym roku i wahałam się, na którą z nich wybrać się do kina, przy próbie oceny Strażników nie potrafię uniknąć porównania z Zambezią. I przy tym porównaniu Zambezia wypada naprawdę blado. Muszę przyznać, że Strażników oglądałam z o wiele większym zaciekawieniem. Mogłabym właściwie podpisać się pod powyższą opinią: interesująca fabuła i szaczegółowa animacja, chociaż wcale nie odczułam, aby historia traciła głębię pod koniec. 

Niewątpliwie pomysł na historię przedstawioną w filmie jest dość oryginalny i między innymi dzięki temu wyróżnia się on bardzo pozytywnie na tle większości animacji związanych tematycznie ze świętami. Nie jest to bajka, którą mogłabym zaliczyć do moich ulubionych, ale z pewnością warto ją obejrzeć, do czego bardzo zachęcam. Moja ocena: 4+ 

-tlenka


Ocena końcowa 4+/6

Plusy:
- oprawa audiowizualna
- jedna z lepszych bajek w klimacie świątecznym

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz