Kto zrobił: Dreamworks
Motyw przewodni: święta
Rok produkcji: 2012
Strażnicy marzeń (Rise of the Guardians) zostali w
naszym kraju potraktowani dość dziwnie. Otóż jest to produkcja około świąteczna
i w tym okresie miała swoja światową premierę. W moim kinie można było animację
obejrzeć gdzieś w połowie lutego i choć zima w tym roku trzyma długo, to klimat
bałwanków i ozdobionych okien dawno się ulotnił. Jak zatem wypada produkcja
Dreamworks, mimo upłynięcia daty ważności?
Jack Frost, główny bohater opowieści, jest typem
urwisa, który ma ponadnaturalne zdolności związane z zabawami na śniegu. Jack
ma jednak pewien problem – nikt go nie widzi. Jego życie ma się zmienić, kiedy
zostaje powołany do wstąpienia w szeregi strażników. Organizacja ta zrzesza
między innymi świętego Mikołaja, królika wielkanocnego, czy wróżkę zębuszkę,
którzy poza sezonem zajmują się ochrona świata przed ogólnie pojętym złem. Historia jest całkiem ciekawa i wciąga od
początku, ale później traci głębię i zostaje stłamszona akcją. Szkoda, bo
dałoby się z tego poskładać piękną opowieść.
Bohaterowie są za to zmajstrowani całkiem pomysłowo,
Mikołaj, na przykład, potrafi dać w czapę, ale nie nadużywa przemocy i widać,
że ma też swoją dobroduszną, mikołajową stronę. Podobnie przedstawiony jest
wielkanocny królik, a dla kontrastu mamy kobiecą zębową wróżkę i delikatnego
piaskowego ludka. Trochę blado wypada na tle postaci drugoplanowych sam Jack
Mróz, który jest dość jednowymiarowy i przewidywalny.
Jeśli chodzi o doznania audiowizualne to Dreamworks
prezentuje swój stabilny, wysoki poziom. Animacja jest szczegółowa, pięknie i
majestatycznie wyglądają sny w postaci piasku, również dynamiczne sceny
prezentują się odpowiednio. Muzyka jest taka, jaka powinna być, nie zgrzyta,
jednak brakuje trochę tej magicznej nutki, z wyjątkiem utworu Still Dream,
który zasługuje na wyróżnienie.
Czy więc warto? Warto, bo jest to animacja, której
właściwie nie można wiele zarzucić, może scenariusz nieco odstaje i nie
poczułem tutaj tej magii, na którą zawsze czekam siedząc przed ekranem, ale to
wciąż świetnie skonstruowana produkcja, potwierdzająca dobrą formę studia. Mała
uwaga odnośnie publiczności - nie pokazywałbym tego filmu najmłodszym, lub
szczególnie wrażliwym dzieciakom – pojawiają się elementy straszne i zdarza się,
że ktoś czasem w łeb dostanie, dobrze mieć to na uwadze.
Jeszcze jedno: myślę, że nie warto popełniać błędu
polskiego dystrybutora i może lepiej poczekać do grudnia, kiedy spadnie śnieg,
wypożyczyć film na blue-ray i cieszyć się klimatem zimy wtedy, kiedy jest na to
czas.
Strażników oceniam na 4+ i polecam, bo to jedna z
lepszych produkcji 2012 roku.
-tlen
-tlen
Ze względu na to, że obie bajki zostały wyprodukowane w tym samym roku i wahałam się, na którą z nich wybrać się do kina, przy próbie oceny Strażników nie potrafię uniknąć porównania z Zambezią. I przy tym porównaniu Zambezia wypada naprawdę blado. Muszę przyznać, że Strażników oglądałam z o wiele większym zaciekawieniem. Mogłabym właściwie podpisać się pod powyższą opinią: interesująca fabuła i szaczegółowa animacja, chociaż wcale nie odczułam, aby historia traciła głębię pod koniec.
Niewątpliwie pomysł na historię przedstawioną w filmie jest dość oryginalny i między innymi dzięki temu wyróżnia się on bardzo pozytywnie na tle większości animacji związanych tematycznie ze świętami. Nie jest to bajka, którą mogłabym zaliczyć do moich ulubionych, ale z pewnością warto ją obejrzeć, do czego bardzo zachęcam. Moja ocena: 4+
-tlenka
-tlenka
Ocena końcowa 4+/6
Plusy:
- oprawa audiowizualna
- jedna z lepszych bajek w klimacie świątecznym
Plusy:
- oprawa audiowizualna
- jedna z lepszych bajek w klimacie świątecznym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz