Dla kogo: dla miłośników baśni i japońskich animacji, nie dla dzieci
Kto zrobił: studio Ghibli, Hayao Miyazaki
Motyw przewodni: przygoda, natura
Rok produkcji: 1997
Ogólnie rzecz biorąc, film nie wywarł na mnie zbyt
pozytywnego wrażenia. Z uwagi na pierwsze miejsce w rankingu Filmwebu, miałam
wobec niego zdecydowanie wyższe oczekiwania.
Akcja rozpoczyna się gdy młody książę Ashitaka
ratuje mieszkańców swojej wioski przed zamienionym w demona bóstwem
przypominającym dzika. Swoje bohaterstwo przypłaca klątwą. W wyniku tego musi
opuścić swoje rodzinne strony, by spróbować zdjąć przekleństwo i dowiedzieć
się, jaka była przyczyna zaistniałych wydarzeń. Po drodze trafia do żelaznego
miasta, gdzie ludzie zajmują się głównie wyrabianiem broni, nie mając przy tym
żadnego szacunku dla otaczającej ich przyrody. Po drugiej stronie konfliktu
stoi mieszkająca w lesie i wychowana przez wilczycę tytułowa Księżniczka
Mononoke.
W animacji znajdziemy wiele elementów typowych
dla anime. Mam na myśli klimat i niektóre szczegóły związane z tematyką, np.
obecność bogów, klątwa, lekki wątek miłosny. Być może dlatego Księżniczka
Mononoke jest tak doceniana przez wielbicieli tego gatunku.
Ze względu na akcję i poruszoną tematykę, film
od razu skojarzył mi się z Nausicą z Doliny Wiatru. Określiłabym go wręcz jako o wiele gorszą wersję
tej animacji. I jedno, i drugie anime zostało wyreżyserowane przez tę samą
osobę (Hayao Miyazaki) w latach 1997 (Księżniczka) i 1984 (Nausica). W obu
można zauważyć silne nawiązania do ekologii i życia w harmonii z naturą na tle
zbrojnego konfliktu. Podobne są także cele, do których ostatecznie dążą główne
bohaterki. Dla mnie Księżniczka Mononoke to w dużej mierze powtórka Nausici z
dodaniem niezbyt ciekawych, niepotrzebnych elementów. Nic oryginalnego.
Z pewnością filmu nie można byłoby polecić
najmłodszym widzom. Przyczyna tkwi nie tylko w fabule, ale przede wszystkim w
przedstawionych scenach. Niewątpliwie jest to najbardziej brutalna animacja
jaką dotąd zdarzyło mi się zobaczyć. Praktycznie połowa filmu przedstawia
walkę. Ilości ścinanych przez miecz lub strzały głów i rąk ciężko byłoby się
doliczyć, po jakimś czasie staje się to monotonne i przesadzone.
Podsumowując, moim zdaniem film nie należy do
najlepszych w swoim gatunku. Moja ocena w skali szkolnej to 3.
-tlenka
Obsypana nagrodami animacja studia Ghibli i
bodaj jedno z najbardziej rozpoznawalnych anime. Wysokie notowania na
rottentomatoes, IMDB, oraz na rodzimym filmwebie. Czy rzeczywiście jest to
święty Graal japońskiej sztuki filmowej? Cóż, nie dla mnie. Ale aby oddać co
cesarskie, zacznijmy od początku. Fabuła i świat przedstawiony są na tyle
rozbudowane, że wystarczyłyby na oddzielny artykuł. Krótko zatem – standardowa,
można powiedzieć dla Miyazakiego mieszanka – baśniowego świata, niezwykłych
bohaterów, konfliktów. Historia jest dojrzała, porusza sporo wątków i
przekazuje bardziej i mniej oczywiste morały. Nie ma postaci dobrych i złych,
wszystkie występują raczej w różnych odcieniach szarości. Wizualnie,
Księżniczka jest piękna, w czasie swojej premiery musiała być oszałamiająca.
Zarówno dbałość o detale rysowanych scen, jak i precyzja animacji stoją na
wysokim poziomie, tworząc dzieło które się po prostu nie starzeje.
Pojawiają się jednak pewne zgrzyty, które
powodują, że dla mnie oglądanie Księżniczki było jak jedzenie smacznej kanapki,
do której ktoś nasypał piasku. Przede wszystkim, wbrew nazwie bloga, to nie
jest bajka i podchodząc do Księżniczki z takim nastawieniem można się nieźle przejechać. To baśń i w dodatku nie dla dzieci. Pomijając już krwawe sceny, w
których kończyny i głowy tracą swych właścicieli, pełno tu postaci, które są
mroczne, dziwne i w pewien sposób przerażające. Również wielowątkowość
opowieści sprawia, że nie nadaje się ona dla młodego odbiorcy. I tutaj pojawia
się mój główny zarzut, chociaż muszę przyznać, że nadal nie jestem w stanie
stwierdzić w stu procentach, dlaczego Księżniczka nie powaliła mnie na kolana.
Wydaje mi się jednak, że przedstawiona historia była zbyt skomplikowana, wręcz
przepastna, a jednocześnie pojawiały się sceny niewiele do niej wnoszące.
Sprawiło to, że Księżniczkę oglądałem niejako z trudem, próbując analizować
poszczególne wydarzenia i postacie, oraz ich symbolikę gubiąc gdzieś spójność
opowieści. Możliwe, że gdybym podszedł do seansu z innym nastawieniem moja ocena byłaby diametralnie inna. Możliwe także, że pewne różnice kulturowe i mój wypaczony produkcjami Disneya umysł negatywnie wpłynął na odbiór tej kultowej animacji. Możliwe, że kiedyś jeszcze raz obejrzę Księżniczkę i wtedy olśni mnie ona swoim kunsztem.
Jak zatem ocenić produkcję o olbrzymim rozmachu i fantastycznym, w obu tego
słowa znaczeniach, świecie, która ma wiele
naprawdę dobrych elementów, a jednak mi się zwyczajnie nie podobała? Ujmę to
tak: nie żałuję czasu spędzonego przy Księżniczce Mononoke, ale nie chciałbym
(w najbliższym czasie) oglądać jej drugi raz. Doceniając wszystkie zalety oceniam ją na czwórkę plus i mimo
wszystko polecam zmierzyć się z nią samemu.
-tlen
Ocena końcowa: 3.5/6
Plusy:
- klimat
- przygodowy charakter
- ciekawe postaci
- oprawa audiowizualna
Minusy:
- niepotrzebne brutalne sceny
Podobne animacje:
Nausica z Doliny Wiatru
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz