niedziela, 22 marca 2015

Szept serca (Mimi o sumaseba) - recenzja

Dla kogo: dla nieco dojrzalszych/wrażliwszych widzów, najmłodsi mogą się trochę nudzić
Kto zrobił: Studio Ghibli (Yoshifumi Kondō)
Motyw przewodni: przyjaźń, miłość, dorastanie, dążenie do spełniania marzeń
Rok produkcji: 1995
W jednym zdaniu: Spokojna i mądra opowieść o pierwszych ważnych życiowych decyzjach.


Na początek mała uwaga – recenzja zawiera niewielkie spojlery – pozwoliłem sobie na nie, bo uważam, że fabuła nie gra tu pierwszoplanowej roli (oczywiście jest ważna, ale nie jest centralnym punktem produkcji i jej częściowa znajomość nie psuje odbioru filmu). Jeśli jednak nie chcecie mieć najmniejszego pojęcia co się wydarzy, to radzę ominąć trzeci akapit (nie licząc tego). Ostrzegałem.

Szept serca to jedna z nieco mniej znanych produkcji Studia Ghibli. Zwykle nie jest wymieniana jednym tchem z takimi dziełami jak Księżniczka Mononoke, Ruchomy zamek Hauru, Spirited Away, czy Mój sąsiad Totoro. Brakuje też w niej pewnej wspólnej cechy, którą posiadają wyżej wymienione tytuły i która jest dla nich bardzo ważna – jest to obecność elementów fantastycznych. Jak zatem Japończycy radzą sobie z bardziej realistycznymi historiami? Cóż, nie jest to pierwsze podejście studia do takiej tematyki – mimo premiery w 1995 roku, Szept serca jest czwartym (jeśli liczyć wyprodukowany dla telewizji Szum morza) filmem mniej więcej obyczajowym. Reżyserem został Yoshifumi Kondō, który miał być jednym z czołowych twórców obok Takahaty i Miyazakiego, lecz choroba i przedwczesna śmierć sprawiła, że jego jedynym dziełem jest film, o którym właśnie czytacie.


Fabuła opowiada losy czternastoletniej Shizuku, która kończy właśnie gimnazjum (czy raczej jego japoński odpowiednik). Bohaterka jest zapalonym molem książkowym i całe dnie spędza na czytaniu, marząc o tym, że pewnego dnia sama zostanie autorką. Wertując kolejne tomy w bibliotece zauważa, że na wielu kartach widnieje to samo nazwisko - Seiji Amasawa. Rozmyślając o tajemniczym chłopaku nie podejrzewa, że w rzeczywistości jest nim dokuczliwy młodzieniec, którego miała już okazję kilka razy spotkać. Historia, wydawałoby się, jakich wiele i właściwie jest to prawda. Nie doświadczymy tutaj zbyt wielu zwrotów akcji, narracja jest raczej spokojna, jak przystało zresztą na obyczaj. Siła opowieści tkwi w bohaterach i ich wzajemnych stosunkach. Nie chodzi tutaj wyłącznie o główną dwójkę – Shizuku i Seijiego – ale również o bardzo dobrze nakreślonych bohaterów drugoplanowych. Nie pełnią oni jedynie jednej, określonej roli – nie znajdziemy tutaj zabawnego towarzysza, mądrego mentora czy jakiegokolwiek innego archetypu kreskówkowej postaci. Rodzice Shizuku oraz jej przyjaciółka Yuko nie goszczą właściwie zbyt długo na ekranach, ale ich relacje z główną bohaterką pozwalają lepiej zrozumieć jej sytuację i problemy, jakie stawia przed nią życie. Kondō nie mówi wprost co tkwi w jej głowie, lecz podsuwając kolejne sceny pozwala nam lepiej poznać dziewczynkę, dzięki czemu kreacja świata w Szepcie serca jest bardzo wiarygodna. Ta dbałość o wszystkie, nawet najmniejsze trybiki pojawia się w wielu, również tych fantastycznych, produkcjach studia Ghibli i jest jednym z głównych czynników budujących wyjątkowy klimat dzieł Japończyków.


Głównym wątkiem Szeptu serca jest rozwijająca się znajomość dwójki głównych bohaterów. Nie uświadczymy tu jednak typowego romansu, gdzie ona jest piękna, a on pełen wdzięku wjeżdża na białym rumaku. Historia jest przedstawiona bardzo dojrzale i pokazuje jak wzajemna znajomość, która przeradza się w przyjaźń wpływa na ludzkie charaktery i zachowanie. W wielu animacjach ten aspekt jest spłycany, czy nawet całkowicie pomijany – miłość jest wartością samą w sobie, nie niesie ze sobą nic więcej. Tutaj sytuacja jest odwrotna – Shizuku zmienia się za sprawą Seijiego. Na początku jest nieco zazdrosna o jego umiejętności, by później odnaleźć w nich motywację do pracy nad sobą. Morał opowieści, choć prosty, jest niebanalny i wynika ze wszystkich zdarzeń, wyborów i problemów z jakimi mierzy się dziewczynka. Jednocześnie główne przesłanie jest bardzo prawdziwe – podążanie za głosem serca to jedyna droga, lecz nieraz bardzo trudna, zwłaszcza gdy tym głosem jest zaledwie szept. Równie wartościową lekcją jest konkluzja, że decyzje, które podejmujemy w młodym wieku są często ważniejsze, niż te późniejsze, gdyż to one mają największy wpływ na nasz charakter.


Od strony graficznej pierwszy i ostatni film Kondō prezentuje się dobrze. Nie ma tu jeszcze super płynnej animacji, która później została znakiem rozpoznawczym produkcji opatrzonych wizerunkiem Totoro, jednak całość jest konsekwentnie rysowana z dużą dbałością o szczegóły. Na specjalną uwagę zasługują tła, które są bardzo dokładne, co budzi podziw zwłaszcza w miejskich sceneriach i pełnych detali wnętrzach. Ciekawym zabieg zastosowano w ścieżce dźwiękowej. Oprócz partii instrumentalnych możemy usłyszeć kilka razy utwór „Country Roads”, który został wpleciony w fabułę (Shizuku podjęła się próby przetłumaczenia piosenki) – bardzo fajne rozwiązanie.

Pozornie niewiele się tu dzieje, ale Szept serca to bardzo mądra opowieść o relacji między dwójką młodych ludzi. O tym, że marzenia nie spełniają się od tak, lecz trzeba poświęcić im wiele czasu i pracy. Jednocześnie całość utrzymana jest w dość lekkim tonie z charakterystyczną dla studia nutką nostalgii. Prosta, ale piękna historia.

-tlen


Ocena końcowa: 5/6

Plusy:
- mądra treść
- ładna oprawa graficzna i dźwiękowa
- wspaniały klimat

Minusy:
- ze względu na spokojną narrację niekoniecznie spodoba się najmłodszym

Podobne animacje:
Szum morza
Powrót do marzeń
Zrywa się wiatr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz