poniedziałek, 8 lipca 2013

Księżniczka Mononoke - recenzja


Dla kogo: dla miłośników baśni i japońskich animacji, nie dla dzieci
Kto zrobił: studio Ghibli, Hayao Miyazaki
Motyw przewodni: przygoda, natura
Rok produkcji: 1997


Ogólnie rzecz biorąc, film nie wywarł na mnie zbyt pozytywnego wrażenia. Z uwagi na pierwsze miejsce w rankingu Filmwebu, miałam wobec niego zdecydowanie wyższe oczekiwania. 

Akcja rozpoczyna się gdy młody książę Ashitaka ratuje mieszkańców swojej wioski przed zamienionym w demona bóstwem przypominającym dzika. Swoje bohaterstwo przypłaca klątwą. W wyniku tego musi opuścić swoje rodzinne strony, by spróbować zdjąć przekleństwo i dowiedzieć się, jaka była przyczyna zaistniałych wydarzeń. Po drodze trafia do żelaznego miasta, gdzie ludzie zajmują się głównie wyrabianiem broni, nie mając przy tym żadnego szacunku dla otaczającej ich przyrody. Po drugiej stronie konfliktu stoi mieszkająca w lesie i wychowana przez wilczycę tytułowa Księżniczka Mononoke.

W animacji znajdziemy wiele elementów typowych dla anime. Mam na myśli klimat i niektóre szczegóły związane z tematyką, np. obecność bogów, klątwa, lekki wątek miłosny. Być może dlatego Księżniczka Mononoke jest tak doceniana przez wielbicieli tego gatunku.


Ze względu na akcję i poruszoną tematykę, film od razu skojarzył mi się z Nausicą z Doliny Wiatru.  Określiłabym go wręcz jako o wiele gorszą wersję tej animacji. I jedno, i drugie anime zostało wyreżyserowane przez tę samą osobę (Hayao Miyazaki) w latach 1997 (Księżniczka) i 1984 (Nausica). W obu można zauważyć silne nawiązania do ekologii i życia w harmonii z naturą na tle zbrojnego konfliktu. Podobne są także cele, do których ostatecznie dążą główne bohaterki. Dla mnie Księżniczka Mononoke to w dużej mierze powtórka Nausici z dodaniem niezbyt ciekawych, niepotrzebnych elementów. Nic oryginalnego.

Z pewnością filmu nie można byłoby polecić najmłodszym widzom. Przyczyna tkwi nie tylko w fabule, ale przede wszystkim w przedstawionych scenach. Niewątpliwie jest to najbardziej brutalna animacja jaką dotąd zdarzyło mi się zobaczyć. Praktycznie połowa filmu przedstawia walkę. Ilości ścinanych przez miecz lub strzały głów i rąk ciężko byłoby się doliczyć, po jakimś czasie staje się to monotonne i przesadzone. 

Podsumowując, moim zdaniem film nie należy do najlepszych w swoim gatunku. Moja ocena w skali szkolnej to 3. 

-tlenka 


Obsypana nagrodami animacja studia Ghibli i bodaj jedno z najbardziej rozpoznawalnych anime. Wysokie notowania na rottentomatoes, IMDB, oraz na rodzimym filmwebie. Czy rzeczywiście jest to święty Graal japońskiej sztuki filmowej? Cóż, nie dla mnie. Ale aby oddać co cesarskie, zacznijmy od początku. Fabuła i świat przedstawiony są na tyle rozbudowane, że wystarczyłyby na oddzielny artykuł. Krótko zatem – standardowa, można powiedzieć dla Miyazakiego mieszanka – baśniowego świata, niezwykłych bohaterów, konfliktów. Historia jest dojrzała, porusza sporo wątków i przekazuje bardziej i mniej oczywiste morały. Nie ma postaci dobrych i złych, wszystkie występują raczej w różnych odcieniach szarości. Wizualnie, Księżniczka jest piękna, w czasie swojej premiery musiała być oszałamiająca. Zarówno dbałość o detale rysowanych scen, jak i precyzja animacji stoją na wysokim poziomie, tworząc dzieło które się po prostu nie starzeje.

Pojawiają się jednak pewne zgrzyty, które powodują, że dla mnie oglądanie Księżniczki było jak jedzenie smacznej kanapki, do której ktoś nasypał piasku. Przede wszystkim, wbrew nazwie bloga, to nie jest bajka i podchodząc do Księżniczki z takim nastawieniem można się nieźle przejechać. To baśń i w dodatku nie dla dzieci. Pomijając już krwawe sceny, w których kończyny i głowy tracą swych właścicieli, pełno tu postaci, które są mroczne, dziwne i w pewien sposób przerażające. Również wielowątkowość opowieści sprawia, że nie nadaje się ona dla młodego odbiorcy. I tutaj pojawia się mój główny zarzut, chociaż muszę przyznać, że nadal nie jestem w stanie stwierdzić w stu procentach, dlaczego Księżniczka nie powaliła mnie na kolana. Wydaje mi się jednak, że przedstawiona historia była zbyt skomplikowana, wręcz przepastna, a jednocześnie pojawiały się sceny niewiele do niej wnoszące. Sprawiło to, że Księżniczkę oglądałem niejako z trudem, próbując analizować poszczególne wydarzenia i postacie, oraz ich symbolikę gubiąc gdzieś spójność opowieści. Możliwe, że gdybym podszedł do seansu z innym nastawieniem moja ocena byłaby diametralnie inna. Możliwe także, że pewne różnice kulturowe i mój wypaczony produkcjami Disneya umysł negatywnie wpłynął na odbiór tej kultowej animacji. Możliwe, że kiedyś jeszcze raz obejrzę Księżniczkę i wtedy olśni mnie ona swoim kunsztem.



Jak zatem ocenić produkcję o olbrzymim rozmachu i fantastycznym, w obu tego słowa znaczeniach, świecie, która ma wiele naprawdę dobrych elementów, a jednak mi się zwyczajnie nie podobała? Ujmę to tak: nie żałuję czasu spędzonego przy Księżniczce Mononoke, ale nie chciałbym (w najbliższym czasie) oglądać jej drugi raz. Doceniając wszystkie zalety oceniam ją na czwórkę plus i mimo wszystko polecam zmierzyć się z nią samemu.

-tlen


 Ocena końcowa: 3.5/6

Plusy:
- klimat
- przygodowy charakter
- ciekawe postaci
- oprawa audiowizualna 

Minusy:
- niepotrzebne brutalne sceny

Podobne animacje:
Nausica z Doliny Wiatru




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz